75 lat ASP w Gdańsku

75 lat ASP w Gdańsku

Wielka Zbrojownia, 1969; fot. Witold Węgrzyn

75 lat ASP w Gdańsku

6 grudnia obchodzić będziemy 75 rocznicę powstania naszej Uczelni, która zaistniała w 1945 roku w Sopocie jako Państwowy Instytut Sztuk Plastycznych. Inicjatorami jej powstania byli zaprzyjaźnieni ze sobą artyści: Janusz Strzałecki, Krystyna i Juliusz Studniccy, Hanna i Jacek Żuławscy, Józefa i Marian Wnukowie, którzy kierowani chęcią włączenia się do odbudowy Gdańska i współtworzenia jego życia artystycznego, przyjechali w tym czasie na Wybrzeże. Pierwszy rok akademicki inaugurowano 15 października 1945 roku. Studia rozpoczęło wtedy 22 studentów. Z końcem tego roku zmieniono nazwę uczelni na Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Pięknych (przemianowaną później na Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych w Gdańsku). Program oparto na ścisłej współpracy sztuk plastycznych: malarstwa i rzeźby ze sztukami użytkowymi: architekturą wnętrz, meblarstwem, tkactwem, ceramiką i grafiką użytkową.

Od samego początku uczelnia była aktywnym ośrodkiem twórczym. W niedługim czasie związane z uczelnią środowisko artystyczne, zwane Szkołą Sopocką, zyskało sobie znaczną popularność. Uważa się, że wyróżnikiem tego środowiska w czasach socrealizmu było, wynikające z idei koloryzmu, szczególne respektowanie wartości malarskich. Jego specyfika wynikała także ze ścisłego zaangażowania w prace nad rekonstrukcją i odbudową Głównego Miasta Gdańska. W 1954 roku siedzibę uczelni przeniesiono do Gdańska, do odbudowanej po wojennych zniszczeniach Wielkiej Zbrojowni. Częścią uczelni stała się też stojąca nieopodal XV-wieczna, malownicza Baszta Słomiana. Rosnąca liczba studentów skłoniła władze uczelni do rozbudowy siedziby. W 1968 roku powstało nowe skrzydło, wzniesione wzdłuż ulicy Tkackiej, według projektu profesora uczelni Ryszarda Semki. W tamtym czasie uczyło się tu już około 150 studentów. W 1996 roku uczelnia uzyskała status Akademii Sztuk Pięknych. Równocześnie własnością Akademii stał się zabytkowy budynek Małej Zbrojowni, zlokalizowany na Starym Przedmieściu, do którego przeniesiono Wydział Rzeźby. W 2007 roku Wydział Malarstwa i Grafiki ulega przekształceniu – utworzony zostaje Wydział Malarstwa i Wydział Grafiki. W 2007 roku Wydział Rzeźby poddany ocenie jakości kształcenia na poziomie jednolitych studiów magisterskich otrzymał ocenę wyróżniającą Państwowej Komisji Akredytacyjnej.

Już od 75 lat ASP w Gdańsku kształci dziesiątki twórców, będąc świadkiem i aktywnym uczestnikiem historii Trójmiasta. Przypomnijmy jeszcze artykuł o naszej uczelni, który ukazał się 29.06.1969 r. w „Dzienniku Bałtyckim” i w którym to mogliśmy przeczytać: A Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych w Gdańsku zalicza się do porządnych uczelni…

 

PORZĄDNA uczelnia zwłaszcza artystyczna, to jest taka, która przynajmniej jednego znakomitego majstra wyrzuciła kiedyś jako beztalencie, czy też faceta nierozumiejącego ducha czasu, a po kilku latach przyjęła go z powrotem z honorami, ogłaszając go „pierwszym wśród równych”. A Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych w Gdańsku zalicza się do porządnych uczelni.

Powstała, początkowo jako Państwowy Instytut Sztuk Plastycznych w Gdańsku z siedzibą w Sopocie tuż po wojnie, w grudniu 1945 r. zarządzeniem ministra kultury i sztuki Leona Kruczkowskiego przekształcona w Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Pięknych (wkrótce zdobyła sobie miano „Szkoły sopockiej”). Jak głoszą kroniki, już w kilka tygodni po zakończeniu wojny, w Łańcutowie – pierwszym domu pracy twórczej Związku Plastyków – Jacek Żuławski wysunął koncepcję utworzenia na Wybrzeżu Gdańskim uczelni plastycznej. On to, Hanna ŻuławskaJanusz StrzałeckiJuliusz StudnickiKrystyna Łada-StudnickaMarian Wnuk i Józefa Wnukowa stanowili pionierską ekipę, która w 3 miesiące zorganizowała w Sopocie uczelnię, inaugurując 15 października pierwszy rok akademicki. Wszystko mieściło się w willi przy ul. Westerplatte, pierwsi studenci byli nieraz starsi od swych profesorów, entuzjazm i zapał do pracy panował ogromny, a uczelnia radziła sobie materialnie m. in. w oparciu o paczki UNRRA, z których zaczerpnięto także..., spodnie dla rektora. „Wtedy takich portek nigdzie nie kupiłeś” – wspomina z rozrzewnieniem ten fakt jeden z najpierwszych studentów PWSSP.

Czasy to były „górne i chmurne”, żakowska brać radziła sobie jak mogła, urządzając m. in. bale „na piece dla akademika” (chodziło o zainstalowanie ogrzewania w domu studenckim – jeden z takich bali trwał... trzy dni), a z pierwszego „rzutu” studentów wywodzą się artyści o znanych dziś nazwiskach, jak chociażby obecny rektor uczelni Rajmund PietkiewiczWładysław JackiewiczRoman Usarewicz, Leszek Werocsy. Uczelnia rozrastała się – nie tylko gdy chodzi o bazę. Utworzono pracownie w obecnych pawilonach BWA, w połowie lat 50-tych nastąpiło przekazanie szkole zabytkowej Zbrojowni gdańskiej (obecnie dobudowano tu nowe skrzydło, które znacznie poprawi warunki pracy uczelni).

Ważniejsze jednak było to, że gdańska akademia (nie posiada ona co prawda jeszcze oficjalnie tej nazwy, ale miejmy nadzieję, że i to nastąpi) potrafiła wytworzyć znakomity klimat artystyczny, wielce dbała o przyciąganie wybitnych indywidualności twórczych. Wykładał tu przez kilka lat Jan Cybis – w okresie, kiedy został pozbawiony katedry w warszawskiej ASP, podobnie Jerzy Hryniewiecki, przekazywali tu młodszym swą wiedzę i entuzjazm dla sztuki Aleksander KobzdejPiotr Potworowski, całe epoki historii szkoły stanowiły tak barwne postacie i indywidualności twórcze, jak Stanisław Teisseyre – rektor-światowiec i Juliusz Studnicki – dobry znawca i przyjaciel młodzieży. Ten ostatni, szczególnie przychylny wszelkim przejawom fantazji i „pozaprogramowej” twórczości, jest m. in. cichym współtwórcą Bim-Bomu – rzecz o tyle godna uwagi, że głośnych współtwórców spotykamy wielu, bodaj czy nie z każdym pięcioleciem więcej. Prof. Studnicki ze swych ulubionych plenerów malarskich w Chmielnie uczynił instytucję o wadze krajowej coś na kształt plenerów malarskich impresjonistów w Barbisson. Kiedy już jesteśmy przy Bim-Bomie, warto wspomnieć, iż to właśnie przy PWSSP wyłoniły się tak sławne zespoły, jak teatrzyk rąk „Co-To” Romualda Frejera, czy Teatr „Galeria” Jerzego Krechowicza – wybitnie utalentowanego grafika, a ponadto jednego z najbardziej wszechstronnych ludzi teatru... na szczęście wciąż amatorskiego. Pokolenie Krechowicza zresztą i w sztukach plastycznych wielce się liczy – jak chociażby Kiejstut BereźnickiHugon LaseckiAdam HarasRyszard StryjecJan Góra – to są nazwiska już w sztuce polskiej notowane, a ich ranga będzie chyba nadal rosła.

Tych kilka słów o tej jednej z najsympatyczniejszych, a z pewnością najbardziej pełnej fantazji wśród naszych uczelni warto zakończyć słowami z albumowego wydawnictwa PWSSP poświęconego:

„My wszyscy, pracownicy i studenci tej Uczelni, mamy ją we krwi. Pozostawiła w nas trwały ślad, niezależnie od naszych losów życiowych, które nas dłużej lub krócej, na różnych stanowiskach i funkcjach z nią wiązały lub wiążą”.

 

Laik

Dziennik Bałtycki, 1969, nr 153, s. 8

Źródło: Bałtycka Biblioteka Cyfrowa