Krzysztof Gliszczyński
malarstwo / rysunek / obiekt / wideo

Krzysztof Gliszczyński; malarstwo / rysunek / obiekt / wideo
Wydział: Malarstwo
Krzysztof Gliszczyński
malarstwo / rysunek / obiekt / wideo
Krzysztof Gliszczyński
malarstwo / rysunek / obiekt / wideo
painting / drawings / object / video
RECENZJA WYDAWNICZA MONOGRAFII:
„Krzysztof Gliszczyński – malarstwo / rysunek / obiekt / video”
W 2018 roku miałem przyjemność zobaczyć wystawę „Geometrica de physiologiam pictura” w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie w towarzystwie autora, który z pasją opowiadał o genezie wystawianych prac. Wspominam ten fakt z tego powodu, że wystawa ta miała miejsce trzydzieści lat po uzyskaniu dyplomu z malarstwa przez Krzysztofa, a wystawa dyplomowa z 1987 roku zamyka materiał ikonograficzny monografii. Okres studiów i wczesnej twórczości przypada na schyłek PRL-u. Jest czas burzliwy w sztuce. Czas wolności, czas odkrywania sztuki zachodniej, czas podróży artystycznych, podczas których można było zobaczyć dzieła mistrzów malarstwa w oryginale, a nie na kiepskich reprodukcjach. Krzysztof odnalazł się w tych chwiejnych czasach i już wtedy dał się poznać jako indywidualista, nie poddający się trendom i modom artystycznym. Ważnym aspektem Jego drogi twórczej było zaangażowanie w działalność Galerii Koło w Gdańsku w latach 1995 – 2003, wraz z Janem Buczkowskim, Dominiką Krechowicz, Krzysztofem Wróblewskim oraz Maciejem Sieńkowskim. Przez cały okres działalności galerii, jej kredem było pytanie o wartości w sztuce, w czasie kiedy w obiegu instytucjonalnym oraz komercyjnym bardzo istotne było pozostawanie artystą aktualnym, oraz spełniającym oczekiwania krytyków sztuki albo kuratorów wystaw.
Monografia „Krzysztof Gliszczyński – malarstwo / rysunek / obiekt / video” jest znakomitą pod każdym względem pozycją wydawniczą. Ten liczący trzysta sześćdziesiąt stron, bogato ilustrowany wolumin jest epopeją o indywidualnych, czasem niełatwych i nieoczywistych wyborach, których dokonywał Gliszczyński – artysta. Nie ulega On presji mód artystycznych i nie gloryfikuje środków wypowiedzi. Jego malarstwo to batalia pomiędzy rozumem a uczuciem, zwątpieniem a zwycięstwem. Opisywana w recenzowanej monografii twórczość to monolit, który zostaje rozwarstwiany poprzez teksty świetnych krytyków sztuki, takich jak: Marta Smolińska, Urszula Szulakowska czy Paweł Dybel. Każdy z tych autorów odnosi się do odrębnych aspektów działalności artystycznej Krzysztofa. Rozkłada tę twórczość na części pierwsze i pozwala nam zrozumieć to co ukryte, ale istotne w Jego poszukiwaniach twórczych. Lektura tych wnikliwych tekstów jest wędrówką poprzez stany ducha i umysłu malarza, który będąc rozpięty pomiędzy czerwienią a błękitem, mitem a rzeczywistością, poznaniem a refleksją, rozumem a uczuciem tworzy przenikające się wzajemnie światy, poszukując swojej tożsamości. I tu zgadzam się z tezą Jerzego Ludwińskiego że „… twórczość każdego z artystów jest osobnym nurtem, osobnym kierunkiem w sztuce.” [1] Nie będę się rozpisywał o wszystkich wątkach dotyczących zakresu działań artystycznych pojawiających się w tej monografii. Przywołam tylko dwa aspekty: częstym motywem pojawiającym się w twórczości Krzysztofa Gliszczyńskiego jest koło i okrąg, jako figura pełna, zamykająca pewien etap, powracająca do początku, symbolizująca odrodzenie. Znaczeń koła jest oczywiście wiele więcej, ale skupię się tylko na tym, że w pewien sposób działalność Krzysztofa jako artysty jest dążeniem do doskonałości, nie tylko w sensie formalnym, ale też metafizycznym, gdzie proces tworzenia w sposób alchemiczny jednoczy twórcę z jego dziełem. Tu przychodzi mi na myśl pewna borgesowska koncepcja, gdzie w kolistych ruinach mag wyśnił idealnego człowieka. Tak jak mag staje się jednością ze swoim dziełem, tak Krzysztof jednoczy się ze swoim malarstwem. Nie tak, jak finalnie we wspomnianym opowiadaniu, gdzie okazuje się, że zarówno idealny ukształtowany snem maga człowiek jest tylko jego projekcją, a on sam jest kolejną projekcją innego śniącego [2]. Gliszczyński jest do bólu prawdziwy i zespolony ze swoim malarstwem do tego stopnia, że staje się jego personifikacją zawartą w dziele z 2017 roku zatytułowanym „Unsichtbar”, niewidzialny – nieodmiennie kojarzący mi się z pewną intencją literacką zawartą w niewielkim opowiadaniu „Zniknięcie Honoriusza Subraka” niezapomnianego Guillaume Apollinaire’a [3]. Wszystkie realizacje Gliszczyńskiego niosą w sobie uniwersalne sensy, dotyczące zjawisk życia, czy analogii do natury. Przenikają w głęboki sens bytu, archetypu miejsca i magii, tworząc szereg znaczeń malarskich, znaków plastycznych będących znakiem rozpoznawczym Krzysztofa Gliszczyńskiego.
Niniejsza monografia to bardzo ważna pozycja wydawnicza dotycząca malarstwa, któremu wielokrotnie wróżono koniec. Bogato ilustrowana, opatrzona rewelacyjnie skonstruowanym, niezmiernie bogatym kalendarium, które jest wyczerpującym przeglądem trzydziestu lat twórczych poszukiwań artysty. Wydawnictwo to stanowi też ważny punkt w dyskusji o dydaktyce artystycznej, ponieważ według mnie tylko pedagog aktywny artystycznie jest w stanie w pełni spełniać swoje obowiązki dydaktyczne wobec młodych adeptów sztuki. Profesor Krzysztof Gliszczyński niewątpliwie spełnia ten warunek, dlatego z głębokim przekonaniem o wadze tej naukowej monografii rekomenduję ją każdemu, kto chce i pragnie dotrzeć do poznania, lub zbliżenia się do stanu transcendencji oraz elitaryzmu w sztuce. Każdemu, kto nie boi się zanurzyć w głąb niebywałych pokładów poznawczych.
listopad / grudzień 2020 roku
Z poważaniem
prof. dr hab. Zbigniew Szot
UAP Poznań
[1] J. Ludwiński, Epoka błękitu, Kraków, 2003, s: 280.
[2] J.L. Borges, Koliste ruiny w Opowiadania, Kraków, 1978, s: 47- 53.
[3] G. Apollinaire, Zniknięcie Honoriusza Subraka, w Wybór pism, Warszawa, 1980, s: 476 – 481.
prof. dr hab. Sławomir Marzec
ASP w Warszawie
Najnowsza monografia Krzysztof Gliszczyński, malarstwo / rysunek / obiekt / wideo (2020) podsumowuje starannie całą dotychczasową sztukę tego artysty. I jest imponująca. Zarówno pod względem jakości i ilości zaprezentowanych prac oraz niezwykle kompetentnych komentarzy pióra Marty Smolińskiej, Urszuli Szulakowskiej, Pawła Dybla, jak i autokomentarzy samego twórcy. Stanowi rekonstrukcję drogi twórczej, która meandrując pomiędzy różnymi inspiracjami i fascynacjami pozostaje lojalna wobec podstawowych intuicji i tworzy spójną, intrygującą narrację. A przy tym artysta aktywny jest na wielu polach, malarstwo bowiem dopełniane jest o dokonania rysunkowe, wideo, obiekty, książki artystyczne oraz edukację (profesor gdańskiej ASP).
Rdzeń jego postawy stanowi przekonanie o duchowej sile zawartej w prażywiole i pramaterii wizualności oraz ich rozmaitych cyrkulacji. Wciąż nadal aktywnych, pomimo dzisiejszego rozpasania naszej performatywnej agonistyki. Inną cechą jest odzyskiwanie tej swoistej pramaterii, jej śladów, przebłysków z odpadów form. Pamiętamy metaforę Michała Anioła, że rzeźbienie polega na odrzucaniu z bloku marmuru zbędnego tworzywa. Gliszczyński przyjmuje przeciwną strategię – odzyskuje ją i wprawia w ruch, na nowo problematyzuje i rewitalizuje. Pojawiają się więc w jego realizacjach drobiny farb, jak i jej ścinki, odpady z pracowni malarskiej (jednorazowe rękawiczki, szmaty, zużyte stare płótna etc.). Tworzy pewien nadmiar z tego, co utracone, niechciane, nieważne, nieudane. Z marginaliów i resztek po/nowoczesnego świata. I nie zamyka tego w nowych krystalizacjach form, lecz wprowadza w dynamiczny stan wieloznaczności, gdzie pragnienie ciągłości ważniejsze jest niż przyczynowość czy określoność. Poszukując niemożliwego spojrzenia ogarniającego niewyobrażalną i nieprzedstawialną całość podąża za nieprawdopodobną jednoczesnością wszechrzeczy, która według Boecjusza charakteryzuje Boskie widzenie. Peregrynacje te rzecz jasna pozostają w stanie niedokonania, wszakże niedokonania uporczywie ponawianego, gdzie skrawki i strzępy farb wcześniejszych obrazów stają się zaczynem kolejnych prac. Celem bowiem jest rewitalizacja samej cyrkulacji materii, uczynienia jej obecnym dla współczesnego spojrzenia. Alchemia transsubstancjacji, prainstynkt anamnezy, magia synergii, stany przedwidzialne dopełniane są tu pytaniami o naszą podmiotowość i tożsamość. Także społeczną. Przedsymboliczny wymiar realizacji Gliszczyńskiego nie pozwala na jednoznaczność czy wyrazistość metafor, otwiera natomiast sprecyzowaną perspektywę analogii i metonimii, które umożliwiają obrazom być. Po prostu być sobą. Są jak antypalimpsesty, które nie wykluczają, nie usuwają różnorodności wcześniejszych wizerunków i kształtów, ale umożliwiają im wzajemne przenikanie się i ledwo przeczuwalną komplementarność. Artysta zachowując lojalność wobec przeszłości odzyskuje to, co utracone i anektuje je do nowych sytuacji. Powstaje Perpetuum pictura (nazwa jednego z cykli), samonapędzające się malarstwo. Powstaje obraz paradoksalny, polegający na dialogu z nieobecnym i mający uczynić go obecnym w procesie niedokonanego uwidzialnienia. Powstaje – jak to analizuje Marta Smolińska – swoista fenestra aperta, która zakłóca nasze rutyny widzialności, a momentami wręcz ją destruuje, aby poszerzyć sam horyzont widzialności.
Obrazy Krzysztofa Gliszczyńskiego nieustannie poszukują splotów widzialnego i niewidzialnego, przeddyskursywnego i meta/rozumienia. Materii malarskiej i koncepcji post/przedstawienia. Powstaje ruchliwa polisemia, w której znaki i narzędzia intelektualnych analiz przemieniają się w magiczne inkantacje, a alchemiczne prawdy manifestują się tym, co odrzucone – pyłem, popiołem, strzępami. W której tessera niewielkich pseudomozaik jest tak samo ważna jak ich spoina (cykl Leucosis). A koło, okrąg będący we wszystkich kulturach synonimem całości przy bliższym spojrzeniu okazuje się wewnętrznie tajemniczo podzielony lub wypełniony organiczną tkanką tak samo nieuchwytną dla naszego języka.
Prace Gliszczyńskiego podejmują różne tematy i zagadnienia, lecz zespala je nieustanny wysiłek podtrzymywania zatargu między formą a materią. Ujawnia chropowatość (Merleau-Ponty) materii, jej sugestywną chiazmę. Staje w ten sposób w poprzek dzisiejszym „oczywistościom”, które odrzucają substancjalność świata na rzecz samoistnej i swobodnej gry form płynnej rzeczywistości (Giddens, Baumana). Na rzecz nieprzytomnej transformacji samych form, jaki aplikuje nam cywilizacja cyfrowa. W kalejdoskopie jej morfingu zatracamy zdolność zauważania różnicy różnic. „Konkludujemy” ekstazą bezradnej różnorodności.
Taka postawa oporu skłania artystę do przejścia z narracji metaforycznych inscenizacji na rzecz metonimii – tworzenia istotnych analogii, myślenia strukturą całości, jak i poszerzoną zmysłowością. A przede wszystkim skłania do koncentracji uważności wobec paradoksalnego istnienia pramaterii, a nie wydarzania się form. Bo to jej przypisuje – podążając przy tym za intuicją tantry i alchemików – moc samotranscendencji. Bo to na tym poziomie następuje pojednanie ogólnego i idiomatycznego, duchowego i rzeczywistego, płynnej materii i idealności abstrakcji, trwania i wydarzania się. Malowanie takie oznacza żmudne, pracochłonne, kontemplatywne, ale i na poły rytualne wychodzenia z przygodności, z nieistotności.
Dość częstym i ponawianym motywem twórczości Krzysztofa Gliszczyńskiego jest autoportret – zderzanie uniwersalnego z własnym jednostkowym życiem. Inną ważną rolę spełnia pracownia. Nie tylko jako miejsce własnej kreacji, tło obrazów, lecz jako rodzaj metaprzestrzeni, a może raczej międzyprzestrzeni, gdzie najbardziej idiomatyczne gesty odzyskują swoją godność i wagę. W swoich autokomentarzach artysta odwołuje się do szerokiego spektrum inspiracji. Począwszy od pitagorejskiego mistycyzmu liczb, natchnionych metafizyków, lecz nawiązuje też do poetyzacji romantyków, teoretyków sztuki (Kandinsky), aż po fenomenologię Merleau-Ponty i współczesnych myślicieli, których nie sposób tu wymienić. Podejmuje również dialog z konkretnymi obrazami (na przykład Muncha, El Greca). Ale nawiązuje również do rodzinnych tradycji, do własnych doświadczeń czy okupacyjnych przeżyć ojca (w instalacji Historia malarza z Borowego młyna). Jego obrazy nie tyle jednak wchodzą w bezpośrednią konwersację z tymi narracjami, co stanowią zapis przekształceń materii tych zdarzeń. A z drugiej strony zdarzają się cykle prac, w których artysta zderza abstrakcję z dowolnością pojedynczego gestu (np. Geometrica de physoliogiam pictura). Gdzie – co desperacko paradoksalne – poszukuje śladów wolności w przygodnym świecie. A niejako konkludując swój wywód, przywołam frazę, którą odnoszę także do własnej twórczości: mimo, iż toczy się na poziomie resztek, iluzji czy symulacji, to nadal jest to gra o wszystko.
Monografia ta jest wyjątkowym wydarzeniem. I w moim przekonaniu powinna stanowić lekturę obowiązkową dla studentów uczelni artystycznych. Ukazuje bowiem niezależną od schematów obowiązującej nas jakoby aktualności postać wybitnego artysty, który pracuje nie tylko nad powierzchnią obrazu, ale także nad jego koncepcją.
Redakcja naukowa | Editor
prof. Krzysztof Gliszczyński, Wydział Malarstwa ASP w Gdańsku | Faculty of Painting, AFA in Gdańsk
Współredakcja | Co-editor
prof. PG dr hab. Dominika Krechowicz, Katedra Sztuk Wizualnych Wydziału Architektury PG | Department of Visual Arts, Faculty of Architecture, GUT
Recenzenci | Reviewers
prof. dr hab. Zbigniew Szot, UAP Poznań | University of the Arts Poznan;
prof. dr hab. Sławomir Marzec, ASP w Warszawie | AFA in Warsaw
Opracowanie kalendarium, redakcja i korekta | Calendar compiled, edited and proofread by
Iwona Ziętkiewicz
Tłumaczenie | Translation
Katarzyna Jopek, Karolina Koriat, Łukasz Mojsak, Maciej Pokornowski, Marcin Turski
Korekta | Proofreading
Katarzyna Jopek
Teksty | Texts
prof. dr hab. Paweł Dybel, Instytut Filozofii i Socjologii PAN oraz UP w Krakowie | Institute of Philosophy and Sociology PAN and UP in Cracow;
prof. UAP dr hab. Marta Smolińska, UAP Poznań | University of the Arts Poznan;
dr Urszula Szulakowska, profesor emerytowany Uniwersytetu w Leeds | professor emeritus, University of Leeds
Projekt graficzny | Graphic design
Ania Witkowska
Foto | Photos
©Krzysztof Gliszczyński, Dominik Kulaszewicz, Wojciech Korsak, Krzysztof Krzempek, Krzysztof Izdebski, Magdalena Małyjasiak, Bartosz Żukowski, Archiwum Galerii Sztuki „Wozownia” w Toruniu i BWA w Olsztynie | Archive of “Wozownia” Art Gallery in Toruń and BWA in Olsztyn
Materiały udostępniono dzięki uprzejmości PGS w Sopocie, BWA w Olsztynie, Galerii Sztuki „Wozownia” w Toruniu, CSW „Łaźnia” w Gdańsku. | Materials made available courtesy of PGS in Sopot, BWA in Olsztyn, “Wozownia” Art Gallery in Toruń, CSW “Łaźnia” in Gdańsk.
Wydawca | Publisher
Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku | Academy of Fine Arts in Gdańsk
Wydział Malarstwa | Faculty of Painting
Dziekan | Dean prof. ASP dr hab. Marek Wrzesiński
Prodziekan | Vice-Dean prof. ASP dr hab. Aleksandra Jadczuk
Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego/Leon Wyczółkowski Regional Museum in Bydgoszcz
Dyrektor | Director Wacław Kuczma
Publikacja finansowana w ramach dotacji na utrzymanie i rozwój potencjału badawczego ASP w Gdańsku, nr projektu 82/WM/BN/2019, oraz dzięki wsparciu finansowemu Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, stypendium Marszałka Województwa pomorskiego oraz Rektora ASP w Gdańsku. | Publication financed by a grant for the maintenance and development of the research potential of the ASP in Gdańsk, project no. 82/WM/BN/2019, and thanks to the financial support from the Leon Wyczółkowski Regional Museum in Bydgoszcz, a scholarship of the Marshal of the Pomerania Province and the Rector of ASP in Gdańsk.
Partnerem projektu jest Fundusz Popierania Twórczości Stowarzyszenia Autorów ZAiKS w Warszawie. | The project partner is Association of Authors ZAiKS in Warsaw.
ISBN 978-83-66271-48-7
Gdańsk 2020